piątek, 10 sierpnia 2012

3.


Wróciłam!*udawane krzyki radości*
Napisałam ten rozdział jakiś dobry tydzień temu, jednakże jestem na mazurach i nie miałam jak dodać, teraz dopiero dorwałam się do kompa ;)
Przepraszam za beznadziejność, ale chyba aż tak źle nie jest.
Co do 4, jest w połowie napisana, jednakże na moim komputerze, ktory jest teraz w Inowrocławiu,a  ja jestem w Olsztynie, sooł... Ale i tak muszę dopisać drugą połowę i poprawiać, więc trochę poczekacie, aczkolwiek będzie ;)
Enjoy !




***
Godzina 11.34. Obudzili się. Po raz kolejny. Razem.
-Frank? Co Ty tu w ogóle robisz?- zapytał w końcu Way. Był ciekaw, co takiego wydarzyło się, że brunet przyszedł w nocy do JEGO łóżka.
Szczerze mówiąc, był przerażony. Niby wiedział, że brunet nic złego mu nie zrobi, jednakże nie mógł mieć do niego stuprocentowego zaufania, znali się strasznie krótko. Poza tym, kto normalny wchodzi do łóżka osobie takiej, jaką był Gerard?
Większość ludzi po prostu się nim brzydziła. Nawet, gdy wyszedł do sklepu po głupi chleb, został zaatakowany ze względu na swój wygląd. Jednak miał taki gust, jaki miał, a o gustach się nie dyskutuje, prawda? Owszem, ale niektórzy ludzie tego nie rozumieją.
Rozmyślania Gerarda zakończyły się gwałtownie, gdyż Frankie rzucił w niego poduszką.
-Słuchasz mnie w ogóle?- jęknął z wyrzutem.
-Niee.. Przepraszam, zamyśliłem się. Mógłbyś powtórzyć?- zapytał ostrożnie.
-Jasne…- westchnął i prawdopodobnie zbierał się do dłuższej wypowiedzi. Odetchnął i zaczął.- No więc, jest mi strasznie głupio o tym mówić, ale mam koszmary, które są cholernie realistyczne. Po prostu ostro się przestraszyłem i postanowiłem przyjść do Ciebie, mam nadzieję, że nie masz mi tego za złe. Oczywiście, po zaśnięciu obok Ciebie żadnych koszmarów nie było. – końcówkę wypowiedział prawie że niesłyszalnie.
Gerard niedowierzał. Podejrzewał, że Franka nadejdą koszmary przy nim, a nie odwrotnie.
Cóż, rozumiał, co czuje Frank. Od traumatycznego przeżycia, codziennie ma koszmary, okropne koszmary.
W większości jest ten sam motyw:
Las, w którym jest niemal ciemno, przebiega przez niego coś, a raczej ktoś, kto jest aż nierealistycznie szybki, niczym wampiry z rodu Cullenów ze Zmierzchu. W każdym bądź razie, Gerard też tam jest, zupełnie nagi. Stara się uciekać, lecz nie może, nogi odmawiają mu posłuszeństwa i pada na kolana. Za nim staje ten potwór i robi to, co dawno temu wuj Way’a. Później Gee się budzi, cały zalany potem. Drastyczne wspomnienia nie chcą dać o sobie zapomnieć, mimo upływu wielu lat.
Westchnął głęboko i odpowiedział Iero.
-Nie ma sprawy, wiem, jak to jest mieć koszmary…- uśmiechnął się kwaśno- Jeżeli tylko chcesz, możesz przyjść spać ze mną.- na chwilę przerwał i pomyślał, przecież nie miał dzisiaj koszmaru. Może to ze względu na obecność Frankiego?
„Wariujesz coraz bardziej, stary”- pomyślał.
Brunet tylko się uśmiechnął  w geście podziękowania. Chciał coś powiedzieć, jednak Way go wyprzedził.
-Idę się umyć… Jakby co, to masz całą kuchnię do dyspozycji, zrób sobie śniadanie, czy coś… Generalnie, czuj się jak u siebie- wypowiedział i zdobył się na szczery uśmiech. Czuł coraz większą sympatię do tego małego gnoma.
Frank odwzajemnił uśmiech, pokazując rządek śnieżnobiałych zębów.
Way udał się do łazienki. Potrzebował prysznicu.
Rozebrał się, po czym spojrzał w lustro i powiedział sam do siebie:
-Z taką twarzą, i z takim ciałem, to nikogo sobie nie znajdziesz…- mruknął.
Patrzył się jeszcze przez dłuższą chwilę, jednak pokręcił głową i wszedł do kabiny.
Zimna woda polewała nagie ciało Gerarda. Tamten tylko stał z błogą miną, nacierając skórę żelem.
Zaczął się zastanawiać nad tym, dlaczego Frank tak na niego działa, przecież to nie było normalne. Czasami bał się nawet własnego cienia, a tu proszę, przyjmuje pod dach całkiem obcego człowieka. Jednak już bardzo dużo nad tym myślał, i chyba nic mu już do głowy nie wpadnie. Po prostu zrobił to, co uważał za słuszne.
Zastanawiał się też nad tym, czy nie byłoby lepiej znaleźć sobie jakiegoś… partnera na całe życie. Może i pomógłby mu jakoś odnaleźć się w tym świecie? Jednakże sam nie wiedział, czy byłby w stanie powiedzieć komukolwiek o swojej orientacji, a jak wiadomo, bez tego ani rusz.
Po dobrej godzinie, nareszcie wyszedł spod prysznica. Skóra marszczyła mu się niemiłosiernie, jednak olał to.
Nałożył na siebie bokserki i skarpetki, po czym wyszedł z łazienki.
Wszedł do pokoju po resztę ciuchów, zastał tam Franka siedzącego na łóżku, patrzył się w sufit. Gee postanowił się odezwać:
-Jadłeś coś?- zapytał dosyć cicho. Brunet się poruszył i spojrzał w stronę kruczowłosego. O mało co, nie wyskoczyły mu oczy z orbit. Way po chwili zorientował się, że chodzi o jego brak większości garderoby. Uśmiechnął się pod nosem, wiedząc jak działa na Iero. Tamten po chwili spuścił wzrok z nagiego torsu Gerarda i spojrzał mu w oczy, po czym odpowiedział:
-Tak, jasne. Dziękuję. – szepnął i zaczerwienił się na policzkach. Zdaniem Gerarda wyglądał uroczo.
-To dobrze. Nie ma za co, młody. Dobra, idę poszukać jakiś ciuchów, możesz iść się umyć. Masz do dyspozycji prysznic i wannę, jak już powinieneś zauważyć.- powiedział, dość głośno, jak na niego, Gerard.
-J-jasne.- odpowiedział i szybko poszedł do łazienki.
Właściwie, to nie wiedział, o co mu chodzi. Czyżby się przestraszył?
Albo zauroczył…
„Gadasz głupoty, debilu. On ma pewnie dziewczynę, bo taki ktoś jak on, nie ma dziewczyny? Nie rób sobie nadziei, pedale”- mówił mu głosik w głowie.
-Ech, rzeczywiście coraz bardziej wariuję…- powiedział sam do siebie, głośno na nieszczęście, jednak Frank już był pod prysznicem, jak przypuszczał  i szum bieżącej wody uniemożliwił mu usłyszenie.
Zaledwie po piętnastu minutach, Iero wyszedł z łazienki i przypadkiem wpadł na Way’a. Speszył się, było widać. Starszy jednak tylko się uśmiechnął i powiedział:
-Coraz bardziej Cię lubię, Iero.
***

2 komentarze:

  1. Jest coraz ciekawiej. Musiałabyś mnie widzieć... Cały czas uśmiecham się jak idiotka. A na koniec szczególnie. Mam nadzieję, że niedługo kolejna!
    i mała reklama - zapraszam na bennodaforeverinourhearts.blogspot.com :3
    //Ania

    OdpowiedzUsuń
  2. hahahah xD Nie mogę z tego ostatniego :P Turlam się po podłodze, a moje piski radości nie są udawane ^^ Fajnie piszesz, a ja jestem ciekawa co dalej także... spinaj palce i do roboty ! :)

    -> red like a blood <-

    OdpowiedzUsuń