poniedziałek, 5 listopada 2012

6.


Nie lubię Was. Ale daję 6, bo napisałam. 7 też mam. I tak, będzie tam seks. Ale jak nie będzie 5 komentarzy, to możecie się pożegnać. Chcę wiedzieć, że mam dla kogo pisać, koniec, klamka zapadła.

***
Następnego dnia Frank obudził się cały obolały. Ledwo mógł się ruszyć.
„Kac morderca”- pomyślał i wstał.
Spojrzał w lustro i ujrzał w nim zwykłą postać. Nic go nie wyróżniało. Duże oczy? Pfe, połowa ludzkości takie ma. Nos? Przeciętny. W ogóle, cały był przeciętny. Co Gee w nim widział?
Apropos Gee, co on do cholery wieczorem mu zrobił? Miał tak zwane dziury w pamięci. W głowie miał jednak zarys tego, że bije Way’a, jednak nie wiedział, czy tak było naprawdę. Musiał go oczywiście przeprosić za to, co zrobił. Jednak najpierw musiał udać się do Jamii. Musiał się z nią rozstać.
Nie chciał jej ranić. Jednakże wiedział, że ten związek nie miał przyszłości. On kocha kogoś innego.
Taak, gdy wytrzeźwiał, była to może piąta nad ranem, zrozumiał, że kocha tego mężczyznę.  Miał nadzieję, że Nestor jako tako zrozumie. Nie chciał jej okłamywać, był z nią szczery, to przynajmniej powinna docenić. Poza tym, przez to oddalanie od siebie, też mogła spowodować, że Frank czuł, iż ona go nie kocha. To nie była wina tylko i wyłącznie Iero.
Odrywając wzrok od łóżka, zauważył przez drzwi, jak ktoś krząta się po przedpokoju. Uśmiechnął się szeroko, kiedy to zobaczył. Postanowił wyjść z pokoju i pogadać z Gerardem.
-Hej…-szepnął, patrząc na swoje stopy. Ach, jakże interesujący widok.
-Co, zaraz, Frank?- zapytał, uciekając od niego wzrokiem.
-Taak, ja. Słuchaj Gee, możemy pogad..
-Przepraszam. – przerwał mu Gee.
-Nie masz za co, Gerardzie.
-Ależ mam, wszystko spieprzyłem.- szepnął.
-Nie. Proszę, nie mów tak. – Frank chciał podejść do Gee i go przytulić, jednak przerwał mu dzwonek do drzwi.
-Kurwa.- powiedział Gee i poszedł otworzyć.
Iero nie interesując się, kto przyszedł, udał się do łazienki, w miarę ogarnąć i iść do Jamii. Było po 13, powinna być w domu.
-No, to teraz czas doprowadzić się do porządku- powiedział do siebie i poszedł pod prysznic.
***
Droga do dziewczyny nie zajęła mu tyle czasu, ile chciał. Bał się z nią porozmawiać.  W końcu rozstanie, to rozstanie, nieważne, czy robisz to,  bo chcesz ułożyć sobie życie z kimś innym, czy dlatego, że tak chcesz.
Dosłownie milion razy powtarzał sobie, co ma powiedzieć Jamii, mimo iż wiedział, że powie zupełnie co innego. 
Był już pod jej blokiem. Wahał się, strasznie. Jednak nacisnął odpowiedni guzik i czarnowłosa odebrała.
-Halo?-  usłyszał jej dziewczęcy głos. Wypuścił powietrze z płuc i odezwał się:
-To, ja Frank. Możesz otworzyć?
-Jasne, kochanie. Wchodź.
Otworzyła drzwi i Frank niepewnie wszedł.
Powolnie skierował się do jej mieszkania i nacisnął klamkę. Drzwi się otworzyły, a z kuchni wychyliła się uśmiechnięta dziewczyna.
-Hej kotek, coś się stało? Wejdź.
Iero zdjął buty oraz kurtkę i poszedł do kuchni.
-No tak. Ale przejdźmy od razu do rzeczy. Musimy porozmawiać.- rzekł  i usiadł na krześle.
-Ou, to nie brzmi dobrze. Ale w porządku, o czym chcesz porozmawiać?- usiadła obok Franka.
-Wiesz, że ostatnio strasznie się od siebie oddaliliśmy, prawda? W ogóle nie dopuszczasz mnie do siebie. Musi się stać cud, jeśli pozwolisz się pocałować. Jamia, naprawdę nie chcę tego mówić, ale to już nie ma sensu. Zobacz, strasznie się zmieniliśmy i każde z nas powinno pójść w inną stronę. Nie chcę, abyśmy się dusili w tym związku. –odetchnął.- Nie przerywaj. Byłem w Tobie zakochany po uszy. Tyle dla Ciebie robiłem, ale Ty tego nie doceniałaś. Nie mówię, że wina jest tylko po Twojej stronie. Sam też nieźle namieszałem. I Jamia… My musimy się rozstać. Nie umiem już normalnie funkcjonować w tym związku. To jest jak piernik do wiatraka, rozumiesz?- wyjaśnił spokojnie. Słowa po prostu wychodziły z jego ust. Nieważne, jak je sformułował, ważne że były prosto z jego serca. Otworzył się przed nią.
-Nie wiem co powiedzieć. Masz po części rację. Ale… ja byłam taka, bo mam kogoś innego, Frank.
Franka zatkało. Czyli Jamia go zdradzała? Aha, fajnie, dzięki za info.
-Czyli widzę, że za bardzo się tym nie przejmiesz. W takim razie nie mamy o czym rozmawiać, cześć.- powiedział i wyszedł z jej mieszkania.
Czuł ulgę. Nareszcie mógł być szczęśliwy.
***
Niemal pobiegł do mieszkania Gee. Kiedy miał zamiar otworzyć drzwi, usłyszał krzyki. Gerarda i… jakiegoś innego faceta. Musiał się dowiedzieć, co tam się do cholery dzieje.
Ostrożnie wszedł i ujrzał Way’a z jakimś.. jakimś brudasem, jak to ujął.
-I Ty kurwa śmiałeś ze mną chociażby rozmawiać?! Jesteś skończonym chujem, Way!- krzyczał ten menel.
-Jeszcze głośniej, proszę bardzo, niech sąsiedzi dzwonią na policję, bo jakiś idiota się drze, kurwa, pewnie!- wrzasnął Gee.
Bert spojrzał się na stojącego przy drzwiach Franka i znowu krzyknął:
-Hej, to ten cały Twój kochaś?! Weźcie Wy się wszyscy kurwa pieprzcie, jesteście jebnięci!- McCracken szybko znalazł się przy Franku. Chciał go uderzyć. Nie, on chciał go pobić!
-Zostaw go kurwa!- krzyknął Gee. Szybko się znalazł przy nich i próbował odtrącić Berta. Tamten jednak miał za dużo siły. Zaczęli się szarpać. Gerard nie wytrzymał i przyłożył chłopakowi w twarz. Tamten ani drgnął.
-Kurwa, zabiję cię Way.  Zabiję!  Tego drugiego zresztą też. – wysapał, po czym wyszedł z mieszkania.
Frank nadal stał osępiały. Gerard zresztą też nie wiedział, co mógłby zrobić.
Po paru minutach, brunet ocknął się i podszedł do nadal stojącego przy szafie Gee. Objął go delikatnie w pasie i wtulił się w jego ramiona. Way bardzo się zdziwił, aczkolwiek również przytulił Franka.
-Gee? Ja przepraszam. Kocham Cię. –szepnął i mocniej wtulił się w kruczowłosego. Tamten nic nie odpowiedział, tylko przycisnął do siebie bruneta najbardziej, jak się dało i pocałował jego aksamitne, brązowe włosy.
***

4 komentarze:

  1. Awwwwww ♥ So fucking beautiful. Biedny, brudny Bercio XD Ale Jamia to szmata... Dziwczyła się gdzieś na boku i świeciła swoimi cyckami :/ Boże... Znowu te cycki :D Starałam się jakoś wybić sobie cycki z głowy. Więc po cyckach był kapeć. Ale oczywiście musiało mi się coś przypomnieć i kapcia zastąpił chuj. Teraz nie ma chuja i są cycki... To jakieś błędne koło kurwa jest :(

    -> red like a blood <-

    OdpowiedzUsuń
  2. LOOOOOL, ej, jest fajnie xd WIESZ, JESTEM VIPEM, mniej więcej był ogar, ej, dzisiaj już listopad jest? dobra, ja nie umiem pisac komentarzy xd

    OdpowiedzUsuń
  3. ChemicalBerry06 listopada, 2012

    Dobra, masz ten komentarz, jak tak bardzo chcesz, chociaż mówiłam Ci, że to bez sensu, skoro i tak wiesz, co myślę xd ale ja chcę już 7, soł... No ten, podoba mię się xd mówiłam Ci, że nie umiem? No, to nie umiem xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej, weź ja chcę jeszcze. Piszesz zajebiście! Strasznie mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń