niedziela, 11 listopada 2012

8.

Heheh, najdłuższy rozdział D:
OCZYWIŚCIE PRAGNĘ PODZIĘKOWAĆ JAGUSI ZA BETOWANIE I W OGÓLE ZA WSZYSTKO, NO DZIĘKUJĘ, DZIĘKUJĘ <3
edit! mam już całą 9, trochę 10. Teraz tylko przepiszę na komputer i dodam c: ale nie obiecuję, że będzie to szybko, bo mam duużo sprawdzianów i badań ;_;
***
Słysząc dzwonek do drzwi, wstał by otworzyć i ku jego zdziwieniu, dosyć wysoka blondynka rzuciła mu się w ramiona.
-Synku!- krzyknęła uradowana Donna.-Tęskniłam!
Owa kobieta odsunęła się od stojącego w przejściu Gee i po wcześniejszym wycofaniu się Way’a do przedpokoju, sama przekroczyła próg wraz ze swoim młodszym synem.
Donna rozejrzała się dookoła, po czym podreptała do salonu.
W tym czasie kruczowłosy przywitał się z Mikey’em. Powiadomił go, iż musi powiedzieć jemu i mamie coś ważnego, więc najlepiej, jak przejdą do salonu, po którym z ciekawością przechadzała się Donna.
-Możecie usiąść?- zapytał Gee, wyłamując palce u rąk. Zawsze tak robił, gdy się denerwował.
Obydwaj usiedli na wygodnej kanapie, a Gee nadal stał, opierając się o framugę drzwi.
-No bo… wiecie, ja nie mieszkam sam i…- nie było dane mu dokończyć, gdyż rodzicielka się wtrąciła:
-Och, masz dziewczynę?
-Mamo, daj mi skończyć. –westchnął.- Mieszkam z kolegą. Przyjacielem właściwie. Poszedł kupić coś sensownego do jedzenia. Chciałem, żebyście go poznali.- wzruszył ramionami, chcąc ukryć zdenerwowanie.
-W porządku. A dziewczynę jakąś masz?- nadal dociekała Donna. Starszy Way tylko pokręcił głową i usiadł na krześle.
Blondyn już otwierał usta, aby coś powiedzieć, jednak przerwał mu huk trzaskających drzwi.
-O, Frank.- uśmiechnął się pod nosem kruczowłosy i podszedł do bruneta.
-Jebane kasjerki! Jebani kierowcy! Jebane korki!- krzyknął zdenerwowany Iero.
-Uspokój się kotek. Mama i Mikey już przyszli.- wymamrotał Way i podrapał się po głowie.
-Przepraszam, już jest okej.- odpowiedział Frank, po czym udał się do kuchni, chcąc rozpakować zakupy. Gee podreptał za nim, zaglądając mu przez ramię, chcąc zobaczyć, co młodszy zakupił.
-Co kupiłeś?- zapytał Franka ciekawy.
-To, czego nie było.- poinformował go głupio Frank.- Idź lepiej zapytać, czy chcą coś do picia, bo pewnie tego nie zrobiłeś.- powiedział, nawet nie patrząc na Gerarda.
Way poszedł więc do salonu, krzycząc po drodze, czego chcą się napić.
Donna siedziała uśmiechnięta, natomiast Mikey wydawał się być oburzony.
-Kawę poproszę.- rzekła blondynka i spojrzała na młodszego syna. Tamten z kolei nic nie odpowiedział.
-Mikey…?- zapytał Gee.
-Kawa. Mocna.- odpowiedział oschle okularnik, po czym wyjął z kieszeni telefon i prawdopodobnie zaczął pisać sms. Gerard pokręcił głową i udał się do swojego chłopaka.
-Kawa razy dwa. Jedna mocna. A mama pije z mlekiem, średnią.- powiedział zrezygnowany Gee i położył głowę na stole. Frak widząc to, podszedł do ukochanego i objął go ramieniem. Czarnowłosy podniósł głowę i uniósł lekko kąciki ust.
-Co się stało, misiek?- zapytał Iero.
-Mikey taki jakiś naburmuszony, jakby miał ochotę mnie zabić. Palant.- westchnął Gerard.
-Ech… Nie przejmuj się nim. Zajmij się mamą.
-Ehe, dobra, chodź. Muszą Cię poznać.
Po zaparzeniu kaw, udali się do pokoju, w którym znajdowali się goście.
-To Frank. Frank, to mój brat Mikey, a to moja mama Donna.- wypowiedział leniwie Gee, a Frank uścisnął dłoń owej dwójce.
-Dzień dobry, miło mi.- odezwał się z uśmiechem na twarzy.
-Och, witaj Frankie!- jak zawsze miło, odpowiedziała blondynka.
Mikey rzecz jasna tylko kiwnął głową, jakby nic poza jego telefonem go nie obchodziło.
***
Po półgodzinie Frank, Gee, oraz Donna zawzięcie dyskutowali na różne tematy. Mikey odezwał się może raz.
-Mamo? Może oprowadzę Cię trochę po mieszkaniu?- zaproponował Gee.
-Jasne!- zgodziła się entuzjastycznie kobieta.
Wyszli, Frank i Mikey zostali sami.
Ku zdziwieniu Iero, blondyn postanowił zacząć rozmowę.
-Więc… jak spędziłeś wieczór? W jakimś fajnym towarzystwie?- zapytał.
-Ach, jeden z najlepszych wieczorów. Bardzo fajnym. Mianowicie z Twoim bratem.- odpowiedział wesoło Frankie.
-Co Ty gadasz? Z nim? Ha, dobre sobie. Gdzie byliście?
-W łazience.
-Aha?
-Tak.- stwierdził idiotycznie Iero.
-Co wy tam robiliście?
-Różne takie. Pralka, wanna. Fajnie było, mówię Ci!- teraz Frank po prostu kpił z blondyna.
-Zaraz, zaraz. Chcesz powiedzieć, że wy… ten?
-Tak.
-To… obrzydliwe!- krzyknął zniesmaczony Mikey.
-Obrzydliwe jest to, że dwójka ludzi jest razem, są ze sobą szczęśliwi i się kochają? Ani się nie afiszują? Pomyśl trochę. Nie chodzimy wszędzie i nie rozgłaszamy tego, że razem jesteśmy. – stwierdził spokojnie brunet.
-Nie, nie to jest obrzydliwe! Obrzydliwe jest to, że mój brat jest z takim burakiem ze wsi!
-Słucham?
-To, co słyszałeś, pedale!- krzyczał Mikey.
-Mnie nazywasz pedałem?! Kurwa, Twój brat też nim jest, jakbyś chciał zauważyć!- teraz Frank również krzyczał.
-Mój brat nie jest szmatą!
-A ja niby nią jestem?! Pohamuj słowa, dobrze Ci radzę!
-Niczego nie będę hamował! Jesteś zwykłą dziwką, która jest z Gerardem, tylko dlatego, że nie ma gdzie mieszkać!
-Skąd możesz to kurwa wiedzieć?! Pojebaniec!
Mikey miał już wykrzyczeć kolejną obelgę, jednak wrzask Donny mu to uniemożliwił.
-Mikey! Frank! Co wy do cholery jasnej wyrabiacie?!
Gee stał obok kobiety całkiem zszokowany. Frank natomiast wstał z kanapy, przeszedł obok Waya, i wyszedł z domu.
-Kurwa..-mruknął czarnowłosy i wybiegł za Frankiem.
Blondynka pokręciła głową.
-Widzisz co narobiłeś? Nie tak Cię wychowałam. Frank przecież jest bardzo sympatycznym chłopakiem. Powinieneś się cieszyć, że Twój brat znalazł sobie kogoś takiego.
***
Kiedy już Gee dogonił Franka, usiedli na pustym chodniku.
-Przepraszam, Frankie…-zaczął kruczowłosy.
-Nie masz za co.- wtrącił się Iero.- Po prostu Twój brat jest idiotą. To ja Cię powinienem przeprosić, że tak nagle wybiegłem.
Gee pokręcił głową i objął bruneta ramieniem.
-Nie, Ty kochanie na pewno nie masz za co przepraszać. Właściwie to tylko Michael powinien przeprosić.- stwierdził.
-Fakt.- uśmiechnął się Frank.- Wracajmy, okej? Zimno trochę.
Gerard nie odpowiedział, tylko wstał i wziął chłopaka za rękę.
Udali się do mieszkania, po którym nerwowo przechadzała się starsza kobieta.
-Jesteście! Mikey chciałby coś wam powiedzieć…-zaczęła.
-Tak, tak. Przepraszam, Frankie.- niemal wysyczał młodszy. Widać, że było to w stu procentach wymuszone.
-Jasne.-odpowiedział Iero.
-Dobrze, to my będziemy się zbierać. Nie chcemy wprowadzać zamieszania…-rzekła Donna.
-Wcale nie wprowadzacie… Znaczy, Ty, mamo, nie wprowadzasz.- odpowiedział Gee, a Frank potwierdził kiwając głową.
-Och, w porządku, kochani. Ale i tak już powinniśmy lecieć. Zobaczymy się kiedy indziej.
-Ehem.- dodał Mikey.
Po pożegnaniu się i wyjściu gości, Frank zaczął się śmiać i mocno przytulił Gee.
-Masz już to za sobą, kochanie. –zakpił.
-Aha, super… Skoro tak, to idę spać. Dosyć mam, wiesz?
-Maruda.- skwitował brunet i pocałował ukochanego w usta.

7 komentarzy:

  1. Mike jest bardzo sympatyczny, nie powiem, ze nie ! :D Buhahaha XD To jest chyba najbardziej ekspresyjny rozdział ze wszystkich <3 Serio.

    Ale Mikey zachował się jak jakiś burak XD No ale obowiązkowy pokerfejs był, więc ci odpuszczę jest buractwo :)

    -> red like a blood <-

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww :3 Urocza końcóweczka <3 Rzygam tęczą i chce twojego pornola :D Bardzo dobrze ci wychodzą i poproszę jeszcze :D Mikey...Aż się boje o nim pomyśleć, żeby mi czegoś nie zrobił xD Takie małe, a się rzuca choćby nie wiadomo co xD Hah ;D Ale przeuroczy <3 Mała bestyjka :D Mam nadzieję, że będzie jeszcze kilka ciekawych akcji z nim w robi głównej :P Ogólnie to rozdział zajebisty, ty, jak już mówiłam, seksu zabrakło xD Nie przejmuj się, ale ja piszę tak co komentarz, więc wiesz... :P Kocham cię i dodaj nexta jak najszybciej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. ChemicalBerry15 listopada, 2012

    JAKI ZE MNIE DOBRY POMOCNIK I BETEK! JESTEM Z SIEBIE DUMNA! kocham Cię, wiesz? xd <3 wiem, że rozpaczasz, ale weź napisz następny xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pomobetek <3 no jakoś napiszę, będę na urlopie xd JA TU ROZPACZAM, ZAŁAMUJĘ I JESTEM POGRĄŻONA W TEJ ROZPACZY *patrzy z utęsknieniem na zdjęcia biletu i płacze*

      Usuń
  4. Jejku, strasznie podoba mi się to opowiadanie. Dziwię się, czemu wcześniej nie odkryłam tego bloga, tylko tak późno. Wracając, rozdział przecudowny. A Mikey, jaka menda xD Dziwię się Frankowi, że tyle z nim wytrzymał. Ja na jego miejscu już dawno bym mu przywaliła w twarz.

    Wcale nie uważam, że musieliby się pieprzyć w każdym rozdziale, bez tego też jest świetnie. Związki w końcu nie polegają tylko i wyłącznie na seksie ;p

    No to ten, życzę dużo weny i dodawaj szybko następny <3


    ~ youll-be-my-detonator-frerard.blogspot.com ~

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie jest rozdziaaaał? :D Daj mi już, Daj! Ładnie proszę i przy okazji zapraszam do mnie :P
    PS. A pisałam, że musisz dodać jak najszybciej, bo kocham to opowiadanie i dłużej bez niego nie przeżyję ;_;
    -> and-we-could-run-away.blogspot.com <-

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sdfghjk, dziękuję, to duużo dla mnie znaczy ;_______;
      mam nadzieję, że 10 będzie szybciej, najwyżej poproszę kogoś, żeby przepisał i dodał D:

      Usuń